11 lat temu, 11 kwietnia 2007 roku Irena Sendlerowa odebrała Order Uśmiechu, którego została najstarszym w historii Kawaler Orderu Uśmiechu. Miała wtedy 97 lat. Uroczystość uświetniły swoim występem dzieci z Zespołu SERDUSZKA ze Świdnicy.
Tę niezwykłą Osobę wspomina Kanclerz Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu Marek Michalak:
Irenę Sendlerową należy przypominać, analizować jej myśli i przesłania, naśladować i podejmować działania na rzecz najsłabszych, tak jak to czyniła ona na każdym etapie swojego życia. Irena Sendlerowa ratowała dzieci żydowskie z warszawskiego getta, robiła to osobiście i poprzez organizację i koordynację pracy osób, którym los najmłodszych nie był obojętny. Warto pamiętać, że zarówno ona, jak i każdy innych, który brał udział w tym działaniu, każdego dnia w każdym momencie ryzykował własnym życiem. Dzisiaj uznajemy, że Irena Sendlerowa uratowała osobiście, lub przyczyniła się do uratowania ponad 2,5 tys. żydowskich dzieci. To wielka sprawa, jednak zrobiła jeszcze więcej – obok uratowania konkretnych dzieci, co zasługuje na najwyższe uznanie i dozgonny szacunek, wówczas znanych z imienia i nazwiska, zabezpieczenia ich danych, ich tożsamości, podobnie jak Korczak ratowała dzieciństwo, ratowała człowieczeństwo: „Z wszystkich moich najbardziej dramatycznych przeżyć wojennych, jak tortury na Pawiaku, w gestapo na alei Szucha, umierająca młodzież w szpitalu powstańczym, w którym byłam pielęgniarką, nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak widok tego pochodu Korczaka, z dziećmi idącymi spokojnie na spotkanie śmierci…”
Irena Sendlerowa przemawia do nas w swojej prawdziwości, skromności, odwadze i autentyczności słowami: „Żałuję tylko jednej rzeczy – mogłam zrobić więcej. To uczucie żalu będzie mi towarzyszyć aż do momentu śmierci…”
Jej historię świat usłyszał dzięki amerykańskim uczennicom. Ważne „dziękuję” otrzymała także od polskich dzieci, które reprezentował piętnastoletni Szymon Płóciennik z Zielonej Góry. To on w 2006 roku postanowił nagrodzić 95-letnią wówczas Irenę Sendlerową. We wniosku skierowanym do Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu pisał: „ (…) Według mnie Pani Irena Sendlerowa jak mało kto zasługuje na Order Uśmiechu, ponieważ pomagała dzieciom i czyniła dobro naprawdę, bezinteresownie, z narażeniem życia i nie na pokaz. Gdyby każdy z nas z takim poświęceniem umiał i chciał ratować innych, tych słabszych, zupełnie nieznanych ludzi, świat byłby inny – lepszy, pozbawiony cierpienia, konfliktów i wojen, A takie poświęcenie należy nagradzać i wychwalać…”[1] Prośbę Szymona spełniono, Irena Sendlerowa została 850. Kawalerem Orderu Uśmiechu, który odebrała zgodnie z ceremoniałem 11 kwietnia 2007 roku w Warszawie. Wówczas powiedziała, że Order Uśmiechu – tak piękna nagroda od dzieci, obok listu od Jana Pawła II, jest najpiękniejszą rzeczą, jaka ją w życiu spotkała. O tej dziecięcej sprawczości przypominamy w Roku Ireny Sendlerowej, w którym obchodzimy 50-lecie powstania Orderu Uśmiechu.
Dzieci i młodzież zajmowali specjalne miejsce w jej sercu. Mówiła do nich: „Jesteście przyszłością świata! Zróbcie coś, aby stał się lepszy. Bez wojen, śmierci niewinnych. Szerzcie dobro. Bądźcie wrażliwi na los słabszych od was.”, jakby tracąc nadzieję, że można liczyć na świat dorosłych: „(…) czy narody całe i poszczególni ludzie wyciągnęli właściwe doświadczenia, aby świat ulepszyć? Nic takiego się nie stało, przeciwnie – świat dalej jest w ogniu wojen plemiennych, rasowych i narodowych…” Irena Sendlerowa w swoim przekazie, w swoich prośbach była bardzo wiarygodna, prawdziwa w swoim człowieczeństwie i trosce o drugiego człowieka. Za nią stały czyny, konkrety, wynik egzaminu w czasach najtrudniejszych, egzaminu z człowieczeństwa, z przyzwoitości, z bohaterstwa, chociaż sama wielokrotnie mówiła: „Nie róbcie ze mnie żadnej bohaterki. Robiłam tylko to, co każdy powinien zrobić…”. Kiedy po tych słowach pytałem, czy każdy tak robił, spuszczała oczy i na jej policzkach pojawiał się rumieniec. Była skromna. Cicha, Bardzo mądra i świadoma, zorientowana w bieżącej sytuacji społecznej do ostatnich swoich dni. Oceniała surowo:„A co na to świat? Potężne mocarstwa? Świat milczał! A milczenie czasem znaczy przyzwolenie na to, co się dzieje…” Ta ocena jest aktualna, ona równie mocno dotyczy naszych czasów, kiedy ludzie toczą wojny, kiedy giną dzieci, kiedy nie otwieramy im naszych serc, zamykamy granice, pozwalamy cierpieć i ginąć. Politycy z lubością powtarzają o pomaganiu na miejscu, tam gdzie jest wojna, tam gdzie pod bombami giną dzieci, zapierając się przed konkretnym otwarciem, przed zaproszeniem do swojego domu, przed ratowaniem nie tylko detalicznym, lecz globalnym, przed ratowaniem dzieciństwa, człowieczeństwa.
Jakże potrzebne w wymiarze praktycznym są dzisiaj słowa Ireny Sendlerowej, które świadomie i bez prowokacji wybrałem na hasło Roku Ireny Sendlerowej: „Każdemu kto tonie, należy podać rękę…”
Ona, wielka i niepowtarzalna, skromna i najnormalniejsza mówiła próbując nas tym zarazić: „Dopóki będę żyła, dopóki mi sił starczy, zawsze będę mówiła, że najważniejsze na świecie i w życiu jest Dobro.” Warto przy tym pamiętać, że Irenie Sendlerowej chodziło o Dobro wspólne, o zdrowie, życie, dzieciństwo, człowieczeństwo. O to Dobro walczyła, jak żyła i o to dobro upomina się dzisiaj.